zakończenie niezwykle poruszające - film, który nie zawsze ogląda się lekko, ale na końcu wie się, że warto
zgadzam się w 100 procentach. Przed filmem polecam przeczytać coś o historii Irlandii, a na pewno nie umkną nam niuanse pojawiające się w filmie (jak np. przedstawianie się po irlandzku, jako wykroczenie w ówczesnej Irlandii).
no nie do końca jasne, bo koleżanka z którą film ten oglądałem nie zrozumiała. Uprzedzając ewentualny komentarz powiem, że nie jest ona wogóle niekumata, a jedynie tak niuansik jej umknął
ta scena miała jakieś 15 min, twoja koleżanka pewno musiała być skupiona na czymś innym, widać to arcydzieło jej nie zajmowało.. (ja np. grałem w sonic the hedgehog na telefonie przez pół seansu, choć część osób zwyczajnie wyszła z kina ;-) )
i ci sami ludzie pewnie z największą uwagą i przyjemnością oglądają iluzjonistę czy innego gniota tego typu:P
a po seansie wymieniać się z widzami kartami z Ninja Turtles :D
Dla mnie film ten jest najpiękniejszym i najbardziej wzruszającym jaki kiedykolwiek zobaczyłam.
Istotnie scena godna podziwu i długiego zastanowienia Piszę to z ironią:) Film wyłączyłam po godzinie oglądania. Niestety całkowicie zgadzam się z "Mikołajem" (choć wyraża On swe poglądy w bardzo kategoryczny sposób:) Film słaby jak rosół ugotowany na kostce znanej firmy. W jego świetle brak Oscara dla "Katynia" zakrawa na skandal (jeśli już jesteśmy w tematyce narodowych tragedii). Scenariusz żaden, aktorstwo (?!), denna przypowiastka o wspaniałych Irlandczykach, zestaw obowiązkowy zaliczony. Odhaczyć: wyrywanie paznokci było? Było! Rozstrzelanie było? Było! Bicie było? Było!(przez pół filmu, jak będę sobie chciała zobaczyć wieczne lańsko to puszczę sobie Rambo). Zemsta była! Była! Szarpanie staruszek było? Było! Napastowanie młodej kobiety było? Było! Zanim film się skończył to było pewnie jeszcze poniewieranie osoby duchownej i zbicie dziecka (albo odebranie mu zabawki). Proszę o wybaczenie wszystkie osoby, które uraża moja opinia, ale film jest po prostu bardzo słaby, nudny jak flaki z olejem. Czy dziś tak prestiżowe nagrody przyznaje się za film o chodzeniu ze strzelbą w trawie? Z tej tematyki polecam raczej Michaela Collinsa. I nie, nie lubię power rangers, Dody i serialu Klan. Proszę, nie wysuwajcie tego typu domniemywań w stosunku do każdej osoby, która krytykuje coś co Wam się podoba.
Kochana, to jest opinia! Choć możesz powyżej/poniżej/po bokach zobaczyć, że nie od dziś film ten mi się podoba, to jednak Twoja opinia jest holistycznie uzasadniona. Nie sztuka zezwać tak od tak a nie podać żadnego argumentu. Wcześniejsze domniemywania o Klan to raczej do bezpłciowych pieniaczy a nie do oceniających film. (Choć i tak jestem pewien, że sympatyzujesz z zielonym power rangersem). Pozdrawiam zatem choć nie popieram, ale cóż... o gustach się nie dyskutuje a wrażenie to cecha osobnicza.
Pudło. Żadnych sympatii do zielonych power rangers:)Przysięgam na wszystkie świętości.
No cóż, to są składniki dobrego dramatu, szczególnie wojennego. Przyznam, że poczułem jakąś wieź z Irlandczykami, narodem okupowanym, jak my.
Film nie zrobił na mnie tak złego wrażenia, wręcz przeciwnie.
Zakończenie, owszem, pogmatwane, chwilami wydaje się nielogiczne (przyznam, że pogubiłem się w mundurach pod koniec :). Odebrałem je jako ilustrację tego, co się dzieje, gdy przekroczymy granicę (egzegucja ilandzkiego chłopa-zdrajcy).
To przesłanie mówiące nam, że cel nie uświęca środków. Dość bezpośrednie, ale, przynajmniej dla mnie, nie na tyle, by całkowicie odrzucić scenariusz i wizje reżysera.
Jakkolwiek miałaś prawo ocenić ten film tak jak oceniłaś, to myślę, że powinnaś to zrobić dopiero po obejrzeniu go w całości. Twierdzisz, że jest to "denna przypowiastka o wspaniałych Irlandczykach"; ja - że ani "denna przypowiastka", ani tym bardziej o "wspaniałych Irlandczykach". Zwróciłaś uwagę tylko na oprawę głębi tego filmu (rozstrzelania, wyrywania paznokci itd), ją samą pomijając. To tak jakbyś po spotkaniu z przyjaciółmi powiedziała, że było ono nudne; dlaczego? - a bo dywan był jakoś mało kolorowy, wersalka taka nijaka. Dla mnie Twoja ocena właśnie tak wygląda.
Film Loacha jest jak jęczmień - dopiero przy zbiorze rozumiesz jego rzeczywistą wartość. Jeśli obejrzysz cały film i nie zmienisz zdania, nadal nie będę się z Tobą zgadzać, ale Twoja opinia będzie przynajmniej wiarygodna.
Jesli wedlug Ciebie dobry film to taki ktory w niespotykany sposob pokazuje znecanie sie nad okupowanym narodem to gratuluje Ci (sam nie wiem) smaku..? Zdaje mi sie ze cos zgubiles w czasie ogladania tego filmu, o to mi chodzi.
zeby grac podaczas takiego filmu naprawde nie mozna miec chyba zadnych uczuc, wstydz sie!!! ;/
dokładnie film ten oglądałam dzisiaj po raz pierwszy i wywarł na mnie duże wrażenie warto było go obejrzeć
Film jest niezły, aczkolwiek ciężko mi było wczuć się w rolę głównego bohatera - inteligenta, patrioty i rewolucjonisty. Ten jest jakoś mało przekonujący, może przez to, że niedawno widziałem Śniadanie na Plutonie...
Pokazuje tragizm wojny i wyborów między złem a złem, które głównie przebijają się w obrazach egzekucji przyjaciół. Nie żałuję poświęconych 2 godzin.
Jak zwykle u Kena Loacha bez zbędnego patosu o sprawach społecznie trudnych, tym razem w bardziej globalnym wymiarze. Znakomite kino.