Kino etniczne? Na pierwszy rzut oka jak najbardziej. Film z początku monotonny, bardzo kameralny i spokojny, niemal nużący, opowiada historię rodziny z niższej klasy średniej, wiodącej skromne życie w nieokreślonym do końca miejscu w Wielkiej Brytanii. On jest robotnikiem kolejowym, ona pracuje w pomocy społecznej, a syn chodzi do porządnej szkoły. Wydawać by się mogło, że tego typu uczciwej i unormowanej egzystencji nie jest w stanie zakłócić żadne nadzwyczajne wydarzenie. Jednak takie wydarzenie ma miejsce, a jest nim powtórna ciąża głównej bohaterki.
Film niepostrzeżenie zamienia się w duszny, mroczniejący z chwili na chwilę dramat, a opisane zdarzenia noszą mocne znamiona uniwersalizmu. Zakończenie jest niemal cukierkowatym happy endem, jednak poddają go w wątpliwość zamykające opowieść. W głębszej warstwie można doszukiwać się nawet odniesień biblijnych, a polski tytuł powinien raczej brzmieć "Powtórne przybycie".
W jednej z głównych ról wystąpił Idris Elba i jak zwykle nie rozczarował.
Obraz z pewnością nie dla każdego, z pewnością nie zaskakujący widza nowatorstwem, ale z pewnością pozostawiający nas ze sporą dozą materiałów do przemyślenia i uczący, że istnieją pewne uniwersalne problemy, z którymi muszą się zmierzyć ludzie bez względu na kolor skóry i status społeczny.